"Prorok Ukrainy" - błogosławiony greckokatolicki biskup Stanisławowa Grzegorz Chomyszyn ściślej łączył swoj kościoł z rzymskim. Pamiętnik męczennika ogłoszono oszustwem bardziej zdecydowanie niż katastrofę smoleńską zamachem.


"Prorok Ukrainy" - tak o błogosławionym biskupie Grzegorzu Chomyszynie mówi wielu badaczy. Greckokatolicki biskup był gorącym orędownikiem ściślejszego połączenia swojego kościoła z rzymskokatolickim. W Lublinie zaprezentowano książkę "Dwa Królestwa". To pamiętniki duchownego, które od spalenia uratowała zakonnica i przechował następny biskup Stanisławowa (Iwano Frankowska). Po wielu latach zostały wreszcie opublikowane wbrew hierarchom „grekokatolickim” dumnym także z biologicznego ojcostwa Bandery i innych ludobójcówUPA. Promowana książka to wspomnienia i pamiętniki biskupa Chomyszyna , które do tej pory nie były publikowane. Pozycja została wydana w języku ukraińskim .Promocja książki odbyła się 3.XI.2016r. w niedużej siedzibie Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Cristiana w Lublinie.
      Została zignorowana przez dziennikarzy poza krótką informacją w internetowym wydaniu wiadomości Telewizji Lublin, mimo obecności Wojewody PiS (profesora KUL dysponującego większymi salami niż Civitas Christiana ale raczej dla banderopsycholi lub polityków i publicystów poprawniejszych wobec interesów jevishamerykanów i popisowych oraz katolewackich władz), i mimo obecności byłego biskupa Lwowa i Zaporoża i innych .
Nienawidzony za prawdę i Chrystusa

Grekokatolicki biskup Stanisławowa (obecnie Iwano Frankowska) wyniesiony został na ołtarze przez Jana Pawła II w 2001 roku, mimo nacisków probanderowskiego kleru i wyznawców tego kościoła w kierunku kanonizacji byłego biskupa Lwowa Szeptyckiego.
        Biskup Grzegorz Chomyszyn był zwolennikiem maksymalnego zbliżenia kościoła unickiego z Rzymem i jednocześnie porozumienia między Polakami a Ukraińcami, w przeciwieństwie do ówczesnego biskupa Lwowa Andrzeja Szeptyckiego, który zbliżenie obrządku grekokatolickiego (unickiego) do prawosławnego uważał za korzystne dla polityczno religijnego zjednoczenia prawosławnych rosyjskich osieroconych brakiem Cara z jego ukrainizowanymi grekokatolikami oraz dla ograniczenia wpływów polskiego kleru katolickiego i narodowości utrudniających ukrainizację Rusinów . Biskup Chomyszyn wątpił w zbliżenie prawosławnych do katolicyzmu przez „bizantynizację” wyznania unickiego / grekokatolickiego i przewidywał raczej rusyfikację oraz przekształcenie wiary unickiej w wyznanie pogańsko-państwowe ukraińskie istotnie sprzeczne z wiarą katolicką. Nacjonalizm ukraiński traktował w swych wypowiedziach jak hitlerowski.

          Jako zwolennik latynizacji wyznania grekokatolickiego nakazał księżom grekokatolickim w swej diecezji celibat, propagował kult Eucharystii, Świętego Antoniego Padewskiego oraz kult Serca Jezusa (który nawet obecnie według wypowiedzi biskupa Lwowa jako kult mięśnia jest podobny kultowi np. wątroby lub nerek i nie pasujący do kultu ikon), a nawet usiłował mimo protestów swego kleru i wiernych wprowadzać kalendarz juliański jako właściwy dla katolików.

 

       Ignorancja władz II RP
Działalność biskupa Chomyszyna była ignorowana przez polskie władze respektujące raczej tendencje biskupa Lwowa Szeptyckiego przedstawiającego się jako „szlachcic polski opcji ukraińskiej” (potomek hrabiego Fredry i brat polskiego generała). Nawet Dowództwo Okręgu w Lublinie w rozkazie Nr. 114/26 punkt 12 (w 1926r.) podało wykaz świąt grekokatolickich według kalendarza gregoriańskiego obowiązujących żołnierzy grekokatolików w wojsku, mimo że żołnierze tego wyznania bez problemów brali udział w katolickich nabożeństwach według kalendarza juliańskiego. Władze polskie (szczególnie o charakterze piłsudczykowskim) ogólnie nie potrafiły zareagować na ewolucję państwowego charakteru prawosławia z rosyjskiego na proukraiński szczególnie na Wołyniu (i Chełmszczyźnie) i traktowały ograniczanie wpływów prawosławia na korzyść „grekokatolicyzmu” jako pomocne w „derusyfikacji”. W ramach rusyfikacji w okresie zaborów na terenie Lubelszczyzny i Podlasia wybudowano ponad 600 cerkwi (poza zabranymi unitom) często w miejscach, gdzie nie było prawosławnych lub w ogóle ludzi (np. na poligonach). Po odzyskaniu niepodległości niektóre natychmiast zamieniono na kościoły katolickie, ale większość była użytkowana w niewielkim stopniu przez byłych unitów, którzy pogodzili się ze swym przymusowym przechrzczeniem. Wiosną 1938r z inicjatywy i przy pomocy dowództw wojskowych i policyjnych rozebrano w ciągu kilku tygodni ponad 200 z tych cerkwi określonych jako „nadetatowe” starając się oddawać cerkwie pounickie unitom, których właściwie na terenach zaboru rosyjskiego już nie było, czyli oddawać wówczas praktycznie bardziej od prawosławnego antypolskiemu klerowi „grekokatolickiemu”. Unici miejscowi albo byli już prawosławnymi albo zupełnie katolikami w swych parafiach. W Chełmie i na Podlasiu próby odtworzenia kościoła unickiego przy poparciu katolickiego kleru nie dały efektów nawet jako „cerkwi słowiańskiej”, dla której utworzono nawet seminarium. Mimo, że nie było wypadku protestu przeciwko burzeniu carskich cerkwi i mimo że nacjonaliści ukraińscy nie zauważyli tej akcji jako antyukraińskiej motywującej potencjalnych Ukraińców do służby dla SS i Gestapo oraz UPA niedawno polscy historycy przekonywali ukraińskich o barbarzyństwie antyukraińskim polskich władz.
Wielu uważa, że nauczanie biskupa Chomyszyna było prorocze, ale jednocześnie bardzo niepopularne wśród przywódców nacjonalistów w tym także znacznej części kleru „grekokatolickiego” dominującego nacjonalizmem ukraińskim ludność Galicji..
        Fałszerstwo objawione hierarchom, władzom i narodowcom ukraińskim.
Hierarchowie i władze ukraińskie ogłosiły książkowe wydanie i orginał pamiętnika sfałszowanymi i mimo posiadanych tytułów naukowych nie wysilając się nawet w stopniu takim jak Macierewicz w sprawach „zamachu smoleńskiego” na jakiekolwiek uzasadnienia (poza może stwierdzeniem zamieszczenia przedmowy polskiego arcybiskupa) Na promocje tej książki we Lwowie przybyli młodzi ludzie w wyszywanych koszulach wznosząc okrzyki „hańba” a grekokatolicki ksiądz uczestniczący w procesie wydawania książki „Dwa królestwa” (usunięty z funkcji i Kościola) i hierarchowie katoliccy przesłuchiwani byli przez służby specjalne Ukrainy w sprawie wydania orginału rękopisu.

http://si.neon24.org/post/135149,nie-banderowska-ukraina-5 


Kościół grekokatolicki był kościołem unickim na terenach zaboru austriackiego. „Greckość” tego kościoła wynikała między inn. z niechęci jego kleru do historii wspólnej z historią Polski i z „prawosławnej” likwidacji kościoła unickiego na terenie zaboru rosyjskiego.
            Problemy z niechcianą wspólną historią
Unici na terenach włączonych do Rosji a w dużym stopniu na terenach Królestwa Polskiego zostali siłą przechrzczeni na prawosławie moskiewskie. Na terenach Królestwa Polskiego gdzie formalnie Car rządził jako król polski unitami mogli być tylko tacy wierni, którzy wcześniej byli katolikami a nie prawosławnymi. Taka grupa unitów być może istniała w Lublinie prawdopodobnie w małżeństwach mieszanych, ale kaplica ufundowana przed I rozbiorem przez kilku miejscowych kupców greckich przy ul. Zielonej najprawdopodobniej użytkowana przez miejscowych unitów lub napływowych „grekokatolików” została szybko zamieniona na cerkiew prawosławną, w której unici mogli się początkowo cieszyć tolerancją realną większą od formalnej (prawosławny biskup lubelski został przeniesiony do Petersburga i uznany za świętego). Ogród tej cerkwi kolejny pop sprzedał przed I Wojną Światową żydom na coś w rodzaju spółdzielni mieszkaniowej, a cmentarz przy ul Unickiej też stal się prawosławnym (prawdopodobnie II kategorii politycznej). W czasie okupacji niemieckiej nie był już używany lecz groby były rozbierane i usuwane przez Żydów pod nadzorem ukraińskich policjantów prawdopodobnie przy akceptacji popa, a po wojnie został przez popa zlikwidowany prawdopodobnie ze wszystkimi dokumentami. Ostatnio pop prawosławny sprzedał resztę terenu tego cmentarza na budowę supermarketu, ale wskutek protestów okolicznych mieszkańców teren ten pozostał pusty (po ścięciu starych drzew w celu budowy supermarketu). Być może od kaplicy greckiej kilku bogatych Greków użytkowanej prawdopodobnie przez miejscowych i napływowych unitów w Lublinie przyjęła się nazwa galicyjskich unitów w austriackim zaborze jako grekokatolików.
Obecnie jak przed II wojną wszystkie władze i wyżsi hierarchowie oraz większość naukowców i dziennikarzy polskich preferuje z różnych względów kontynuację polityki biskupa Szeptyckiego a o pamiętnikach biskupa Chomyszyna woli zbyt głośno nie wspominać. Banderyzacja Ukrainy i grekizacja cerkwi także rosyjskich jest aktualnie korzystna dla nadziei wymiany Putina na Chodorkowskiego, a w dalszej perspektywie świadomość narodowości polskiej i ukraińskiej jak i zbrodni banderowskich oraz przestępstw w nadal trwającej depolonizacji także na Litwie i Białorusi jest zbędna dla integracji europejskiej w sojuszu z folksdeutscheuropejczykami oraz palestyńskimi nowohebrajczykami i jevishamerykanami, i o ile to konieczne również z posowieckimi oligarchami z izraelickimi paszportami.
Ambicje ( i jak można sądzić po polityce historycznej chęci wykorzystania władzy na Ukrainie ) dla łacińskiej ekumenii z pięcioma innymi cerkwiami wyartykułował (9 marca 2016r.na KUL Szewczuk kijowski władyka cerkwi już nie unickiej ani grekokatolicko galicyjskiej lecz bizantyjsko prakijowsko- łacińskiej, od której (przed jej łacinizacją) pochodzą wszystkie inne słowiańsko wschodnie także rosyjskie cerkwie nadal prawosławne (osierocone brakiem Cara lub autokefaliczne).

 

Ostatnio odbyły się na KUL dwie jakby konkurencyjne naukowe konferencje na tematy ukraińskie.
23.XI br. konferencja „Niemcy i Polska wobec Ukrainy w kontekście integracji europejskiej” zorganizowana przez Inst. Nauk Politycznych i Spraw Międzynarodowych KUL oraz „Fundację Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego” z udziałem Ministerstwa Spr. Zagranicznych RP (PiS) i dyplomatów Poroszenki zdominowana była przez ideały Giedroycia, „Wielkiego Kanclerza KUL” ś. p. abp Życińskiego (TW „Filozofa”, prof. KUL od takich spaw Kłoczowskiego (TW „Historyka”) i ich realizatorów właściwie odpowiedzialnych za politykę poparcia dla wykorzystywania polskich dyplomatów zwanych „góralami ze wzgórz Golan” do pomocy władzom ukraińskim, litewskim i białoruskim w likwidowaniu resztek polskiej mniejszości jako przeszkadzającej w integracji .

         Jednak B. Berdychowska w swym referacie jako „Sekretarz Forum Polsko Ukraińskiego” wspomniała o pogorszeniu sytuacji ”pojednania” skutkiem uzyskania przez „narodowców kresowych” skupionych dotychczas jedynie w Kresy.pl możliwości działania w Sejmie dzięki posłom „Kukiz 15” i uchwaleniu przez sejm ustawy o ludobójstwie banderowskim, a także wpływowi filmu Wołyń. Prelegenci i dyskutanci raczej przejmowali się bardziej agresja Putina na Krym niż tysiącami pomników , ulic, tablic i tp. hołdów dla banderowskich ludobójców oraz ustawami nakazującymi ich gloryfikację. „Kukiz 15” skutkiem postulowania zniesienia dotacji na naukę religii (i skutkiem mentalności nieco zbliżonej do palikoterii) jest groźny dla jej realnego przetrwania (mimo infrastrukturalnej potęgi nieco pobermanowskiego Kościoła i deklaracji katolickości Kuiza), ale na pojednanie z Ukraińcami wpływa w istotny sposób mimo priorytetowości judeo i banderopsycholicznych motywacji prezessimusa i jego ścisłej kamaryli liczącej na pomoc Kukiza 15 w opanowaniu lub pacyfikacji Trybunału Konstytucyjnego .
         W dniu 9. XII br odbyła się w KUL konferencja „Od „kwestii Ruskiej” do polityki ukraińskiej”o tematyce bardziej historycznej i religijnej niż urzędowo politycznej zorganizowana przez profesora KUL narodowości ukraińskiej Włodzimierza Osadczego kierującego „Centrum Ukrainicum KUL” i kilka organizacji i stowarzyszeń kresowych i społeczno naukowych. Szerzej poruszane były kwestie historyczne i moralne oraz sytuacja „mniejszości polskiej” i historia celowego działania polskiej dyplomacji „proeuropejskiej” przeciwko polskiej mniejszości na terenach włączonych do Ukrainy (nie tylko ignorowanie skarg ale nawet przypadek zerwania dekoracji z polskimi symbolami przez urzędnika polskiego MSZ zaproszonego na uroczystość).
         W dyskusji jeden z uczestników konferencji okazał się się przedstawicielem galicyjskiego kościoła grekokatolickiego i uzasadniając greckość kościoła galicyjskiego greckością bizantyjską a nie lubelską lub sentencją cesarzowej austriackiej, podał informację, że istnieją na Ukrainie dwa kościoły grekokatolickie: galicyjski i kijowsko ukraiński kościół narodowy, Może to znaczy, że ekselencja Szewczuk ma więcej zadań niż nawracanie kilku cerkwi prawosławnych mimo występowania na KUL jako zwierzchnik wszelakiego kościoła grekokatolickiego..
Jeden z referentów uzasadniał jakoby następującą poprawę sytuacji polskiej mniejszości cytatami z wypowiedzi prezessimusa Kaczyńskiego i prezydenta Dudy, z czego można wywnioskować, że pełniejsze pojednanie ( i może pognębienie banderowskich bohaterów) może nastąpić dzięki wspólnej rusofobii rytualnej np. wspólnemu czytaniu apelu smoleńskiego (chociaż nie wspomniał o takiej możliwości nawet z ewentualnie chrześcijańsko moralizatorskim dołączeniem do tego apelu wspomnienia Nikity Chruszczowa jako zdobywcy Krymu dla Ukrainy). Obecny Wielki Kanclerz KUL jako uczeń wielkiego dialektyka annaaszo judaszo kajfaszystowskiego ś. p. abp Życińskiego TW „Filozofa” ( który na swym pogrzebie utworzył front jedności narodowej niemal jak Lech ( obecnie wawelski) w obronie naszości wojny z Irakiem (popisowymi kręgami podejrzeń i gruntowym na Lepera hakiem) rozwija nadal jego kult ułatwiający naukowe lub werbalne popieranie legislacji wykorzystywania prawa w celach sprzecznych z jego formalnym (werbalnym) przeznaczeniem (jak na razie głównie prawa Semu do regulacji działań Trybunału Konstytucyjnego, lekceważenia praw UE mimo lizbońskiego współojcostwa ś.p. Lecha lub zastępowania wyroków sadowych policyjnymi i prokuratorskimi kręgami podejrzeń na wybranych opozycjonistów). Więc szybkich zmian analizy trudności w pojednaniu z Ukraińcami równie jak Polacy skłonnymi do selekcji i kreacji swych elit w retoryce dialektycznej trudno się spodziewać. Obecnie Ukraińcy jak dawniej Rusini i Polacy (w tym ś. p. „Lachowie”) nadal nie potrafią wyjść z siebie i spojrzeć na swe problemy bez konieczności zbędnie rewolucyjnych zmian np. rzędu zmiany wykształcenia, pozycji społecznej, poglądów politycznych i religijnych lub orientacji seksualnej Ów propisowski prelegent po swym końcowym referacie potępiającym jedynie wcześniejsze działania liberałdarwinowskiej dyplomacji polskiej a wielbiącym wypowiedzi Kaczyńskiego i Dudy bardzo szybko zamknął dyskusję i jako współorganizator całą konferencję.
Niestety pamiętniki i myśli biskupa błogosławionego Grzegorza Chomyszyna nie były treścią oddzielnego referatu na tej konferencji.
Historia pasożytniczych nieporozumień, o której tak prorocze prawdy zawiera pamiętnik biskupa Chomyszyna powtarza się nie tylko na terenach włączonych do państwa ukraińskiego ale jak na razie w bardziej groteskowej formie w Sejmie i na ulicznych manifestacjach narodotwórczych już tylko między Polakami różnych opcji politycznych i historycznych.